sobota, 31 sierpnia 2013

JUŻ ZA CHWILECZKĘ, JUŻ ZA MOMENCIK ŚWIĘTUJEMY ROCZEK

 Jutro 1 września ROCZEK i CHRZEST. O rany ten rok minął jak żaden chyba poprzedni. To już ROK jak  jesteśmy we czwórkę. Pamiętam jak dziś , jak leżałam w szpitalu i czekałam może jeszcze tydzień, może dwa żeby donosić ciąże. Niestety Olo urodził się w 34 tyg ale to nie temat na teraz, bo najważniejsze że udał nam sie chłopak:)
Jaki jest roczny Olo:
-wesoły, zabawny chłopczyk
-ranny ptaszek, pobudka o 5:30 w porywach 6:30- to świeto
-nie wiadomo do kogo podobny- oczy ciemnieją jak tatowe ale włosy idą blond jak mamowe:)
-wiercipiętek i kręciołek, nie usiedzi w miejscu
-kombinuje pod górkę, utrudnia sobie zadania  i sprawia mu to radość- jak trzyma się stołu to jedną ręką bo w drugiej musi coś trzymać i to ciężkie rzeczy
-nerwusek mały jak coś nie po jego myśli
- szperacz kuchennych szafek
-ekspert od toalet i pralek
-szybko zapomina o bólu
-nie ma czasu na kosi kosi i brawo
-jedynie pa pa mu wychodzi
-drepcze na czworo, chodzi na nogach trzymając się czego popadnie
-puszcza się i stoi sam, ale kroczków nie robi
- cycol maminy i koniec, no jeszcze tata może być, ale żadna babcia , ciotki nie wchodzą w grę
-teściowa nie może wyjść za furtkę z nim na spacer bo tak wrzeszczy
- śmieje sie i cieszy jak widzi Tosie
-uwielbia jedzenie
- mówi pojedyńcze sylaby- ta ta, ma ma, ga ga, nie, ba ba,idi, eeeeee, da
- uwielbia spacerki i trampolinę
To chyba tyle z ważniejszych rzeczy. Jutro świętujemy podwójnie....


niedziela, 4 sierpnia 2013

WAKACJE I PO.....

Spędziliśmy 11 dni nad polskim morzem z naszymi dziećmi. I chyba po raz pierwszy jestem niesamowicie zdegustowana naszym ulubionym miejscem Chłapowem koło Władysławowa. Powiem tak: drożyzna, cwaniactwo, szybki zarobek na turystach, plastikowa , chińska tandeta.
Ale nie o tym chciałam , bardziej chodzi mi o wrażenia z pobytu we 4. Miałam pewne obawy o Ola, jak to będzie na plaży , jak się zachowa itp. i chyba niepotrzebnie. Olo to super gość, wystarczył mu plażowy namiocik na którym się kładł i go maltretował  oraz 1,5 L butelka z piciem do zabawy.Generalnie piasku na początku nie chciał dotknąć ale po tygodniu oswoił się z nim , natomiast moczenie nóg w wodzie było nie do przeżycia... I tak 2 godziny szło wytrzymać, po czym nużył go sen i szliśmy do domu uśpić się, na obiad i ponownie na plażę. A potem deserek i znów spacerek. A i szum morza po południu na plaży gdy nie ma ludzi tez wywołuje rozpacz do łez...
Olo ma już skończone 11 miesięcy.  Lubi jeść wiele rzeczy a nad morzem że tak powiem "rozjadł się" na maksa. Rano mleko potem za 1,5 h kanapka z nami- cala duża kromka chleba z masłem i skórkami, na to szynka i po kawałku pomidorka. A jak on to jadł- cudo, siedział na leżaku plażowym, rączki na kolankach i otwiera dzióbek a jak sie skończy to płacz....tak naprawdę to nie wiem ile mógłby zjeść tego chleba. Potem kaszka mleczna,obiadek, deserek i mleko na kolację.Duże ilości soku rozrobionego z wodą- bo kompotu na wakacjach nie gotowałam.
Młody próbuje czasem sie puścić i cieszy się niesamowicie z tego. Uwielbia Tosię , rano po przebudzeniu na wakacjach zaczepiał ją swoim "eeee" gdy ona jeszcze spała.Mały słodziak....
Żeby nie oszaleć na wakacjach z nadmiaru przyjemności, Tosia codziennie wybierała sobie jedną (kulka na wodzie, trampolina bungiee, konik itp) oprócz tego deserki i słodkie przyjemności w dużych ilościach. Zauważyłam, że dziecko wydoroślało nam, łatwiej nawiązuje kontakty z dziećmi, do 22:30 mogła balować na dworzu i generalnie nieszczęśliwa wróciła do domu, bo za krótko trwały jej wakacje.
Gdyby nie fakt, że Olo jest mały i boję się z nim lecieć dalej poza kraj to na pewno zrobiłabym przerwę w wakacjach krajowych. Myślę, że muszę dorosnąć do tej decyzji, bo szlag mnie trafia na ten bajzel w Polsce nad Bałtykiem.
Myślami jestem koło roczku Olka. Jak ten czas zleciał, dopiero co leżałam w szpitalu a teraz mam prawie roczniaka w domu.......