środa, 11 grudnia 2013

ZDOLNA BESTIA

Tym razem moja córka:) w roli głównej. Mąż był dziś na zebraniu  ponieważ zmieniła się Pani w szkole, gdyż poprzednia zaciążyła. Dostał karte ocen  no i..... Same 5 i 6 i jedna 4 z..........RELIGIIIIIIIIIIIIIIII. Buehahahaha uśmialam się.Co by było śmieszniej to 4- za brzydko pokolorowany obrazek . Ponadto mąż poszedł do Pani pogadac co ona ma tak dużo ocen z polskiego. No ponoć aktywna bardzo jest na lekcji, a i umie wybronić się i wywalczyć ocene , ponoć mówi "Tata tak powiedział , mam powiedzieć Pani że tak jest dobrze" Ojca krew, ten był taki sam cwaniak.Pod koniec listopada mówie do młodej że ma niezaliczone 4 modlitwy , takie kobyły z mszy (wyznanie wiary) sama się mylę....Mówie jutro masz ostatni dzień. Przychodzi jutro i mówi"zdałam wszystkie 4 na 5", osz ty bestio pytam jak? "Pani trochę pomogła, pamiętam z mszy trochę". No to  mówię"mów" a ona cos tam kręci , myli. Mówie"licho, za moich czasów by to nie przeszło" Tosia: "daj spokój mama, mam z glowy"
W sb bylysmy mierzyc kiecki do komunii. Kino za darmo na naszej wsi. Przymiarka była......o 17 w nieogrzewanej, ciemnej bez pradu sali starego domu katechetycznego. Chodziło o wybór sukienki spośród 4 modeli. Spośród 2 chcieli wybrac taka ozdobioną że hej, ciesze się, że przekreciłam je na prostą bardzo skromną, ale hostia z przodu będzie z dodatkiem złota- paskudztwo, nie dały się przekręcić żeby została srebrna- wieś ludziska, wieś aż huczy.
Młody cuś chory znów w weekend gorączka, ale podeszłam na luzie , do lekarza dopiero we wt a tam zooonk Olo ma zapalenie gardła, dobrze że wirusowe i ponoć końcówka....zobaczymy bo coś pokasłuje. A ja się nakręciłam świetami i umyłam w salonie okna, 3 kobyły balkonowe i 2 normalne, do tego wyprałam i poprasowałam zasłony i firanki.....straszne to było mycie w zamglony dzień, gdzie wszystko się mazało i paprało. Odpoczywam, Olo ma popołudniową drzemkę, uwielbiam to...

czwartek, 28 listopada 2013

ŻYWIOŁ

Tak, tak to mój syn, inaczej trudno Go nazwać
Posiadam 2 dzieci, w tym starszą dziewczynkę ( to była oaza spokoju w wieku Ola). Ten gagatek mój słodki nie usiadzie na pupci. Ciągle idzie, biegnie i szpera, wygrzebuje, wysypuje, buszuje, wyciąga, rozwala , rzuca..... Ciekawy świata, wszystkiego dookoła. Pozbyłam się z dolnych szafek w kuchni rzeczy niebezpiecznych, to wyciąga gary, miski, tłucze słoiki, wysypuje przyprawy, ryz, kluski, grzebie w śmietniku, moją bielizną wyciera podłogę. Na swoim koncie ma kilka potłuczonych słoików, lampkę nocną i zrzucone 2 komputery, którym nic się nie stało. Jest "małym elektrykiem" , kręca go kable, kontakty, wtyczki, odkurzacz, żelazko, próbuje wciskać do kontaktu rysując przy tym ściany. Zabawki służą do rzucania, a im większe tym większy huk i fajniej. Zajmuje się wszystkim na krótko to oczywiste- lubi wkładać klocki większe w mniejsze, nakładać kółeczka na palik. Stal się coraz bardziej rozumny, wie że przed śniadankiem idziemy umyć rączki- idzie grzecznie do łazienki, jak mówię idziemy się myc na wieczór to staje przy wanience, jak idziemy spać -idzie do sypialni, wchodzi na łóżko, jak mówię , że będziemy robić inhalację- idzie, po inhalator,do łazienki
.Najbardziej na świecie uwielbia jeść, a je wszystko, teraz na topie jest jajecznica na parze.Czasem nie wiem ile mu dawać jeść, bo je bez mała tyle co jego 8 letnia siostra:) Od kilku dni jak się kładzie na drzemkę w dzień chowa smoka pod poduszkę i mówi "ma" świetna zabawa na około 10 minut.Rządzi pilotami , przełącza ale oddaje żeby poprawić po nim. U babci Basi na topie jest mikrofala i drzwiczki, które ma szanse wyrwać, oraz drzwiczki od szafek, nawala nimi tak, że aż się wszystko trzęsie, a babcia dostaje apopleksji Zrzucił ostatnio u babci piękna muszlę i nie dość że potłukł to jeszcze zrobiła 2 rysy na nowych panelach, wiecie jaka była mina babci:)
No dobra żeby nie było synu , że narzekam tylko na Ciebie, to jesteś w tym wszystkim kochany ,słodki, czasem nie sposób na ciebie krzyczeć, śmiejemy się pod nosem a ty to świetnie wykorzystujesz. Mam nadzieję , że kiedyś to sobie przeczytasz i zobaczysz jak nam dałeś do wiwatu i nie będziesz się dziwił bardzo, że twoje dzieci będą do Ciebie podobne, bo ponoć tak zachowywał się twój tato jak był mały:)
I najgorsza rzecz dla mnie- Olo stał się ze mną nierozłączny- nie pozwoli mi wysiąść z samochodu i dojśc do niego żeby go odpiąć, bo juz ryk i "mama". Nie mogę się spokojnie wykąpać, bo stoi pod łazienką i krzyczy "mama". Nie zostanie z babcią, bo się drze i rzuca, chyba że jest Tosia to jest ok.Taki "mamin synek" z niego, ale dla mnie okropne, nie mam chwili wytchnienia.Mam nadzieję, że to minie.....
Tosia natomiast zaczęła na kurs tańca chodzić, bardzo jej się podoba.Ma świetną pamięć, potrafi opowiadać długie historie , filmy, które oglądają w szkole. Wszystko najchtniej robiłaby szybko , żeby usiąść i grać na kompie, byleby nie sprzątać, nie czytać itp. A do Komunii będą Alby no i to jej zdaniem nie fajne:(


środa, 16 października 2013

POWTÓRKA Z ROZRYWKI

Nosz szlag mnie najjaśniejszy trafi. To nie na moje nerwy o nie!!!!!!!!!!!!!!
Chce mi się wyć, tupać nogami i jestem wściekła. Historia lubi się powtarzać a ja nie nabrałam do niej dystansu. Olo od poprzedniego tyg pokasływał w nocy , w dzień pojedyńczo. Dałam syrop coś na odporność. W końcu poszłam do lekarza, diagnoza : ząbkowanie , dławi się sliną. Pulneo- nienawidze tego bo syf ale cóż dałam, niby w sb, nd lepiej od pon powtórka ale kaszel jakiś mokry a do tego ja mega wirusa koło piąku złapałam. Wczoraj u lekarza osłuchowo czysty, isoprinosine włączyć, w piątek do kontroli. Dziś środa, dycha że płuca chce wypluć i w dzień i w nocy, i smalcem gęsim smarowałam i nic. Moje dzieci muszą jednak zjeść swoją dawkę antyboli nie ma lekko a mi niedobrze się robi bo to dopiero początek sezonu. I tak się zastanawiam czy nie iść z nim już dziś , czy wytrzymam do jutra, czy to logiczne? może panikuję? a może mu zaszkodzę tak jak w lutym kiedy wylądowaliśmy w szpitalu? kuźwa pomocyyyyyy bo oszaleję. Z Tosią było identycznie, moje dzieci lubią mi dostarczać wrażeń, nie może być lekko musi być pod górkę. I choć wiem, że to tylko choroba, są gorsze świństwa na świecie to jest mi z tym źle. Zastanawiam się co ja robię nie tak i czemu znów popełniłam błąd i dopuściłam do rozwoju choróbska. No czemu ja? czemu znów moje dziecko? Wyżaliłam się, ale na sercu wcale nie jest mi lżej......

wtorek, 15 października 2013

HISTORIA OLUSIA

Synku ponad rok temu pojawiłeś się na świecie. To był 1 wrzesień 2012 -sobota.Powitałeś wszystkich radosnym smsem "Dziś do naszej rodzinki dołączył mały Olek , ma 53 cm i waży 2330. Jest wcześniakiem". 
Pamiętam dziś , każdą chwile i decyzje o konieczności Twego przyjścia na świat. Niestety powitaliśmy Cię o 6 tyg za wcześnie. Okazało się że łatwiej Ci będzie dojrzeć na zewnątrz i pokonać tą diabelną infekcję, która nie pozwoliła Ci na dłuższe posiedzenie wewnątrz brzuszka mamy. Pamiętam dokładnie  jak prosiłam lekarza, żeby po wyjęciu pokazali mi Ciebie. Byłeś taki maleńki. A potem rozdzielili nas, Ty sam w inkubatorze na dole walczyłeś z infekcja a ja na górze dochodziłam do siebie. Spotkaliśmy się następnego dnia, pamiętam jak Cię zobaczyłam, to byłeś taki maciupki, podłączony do różnych kabelków, płakałeś i cały się ruszałeś. Lekarka śmiała się , że jesteś niezadowolony ze zbyt wczesnego przyjścia na świat.Po woli dochodziłeś do siebie, po tygodniu przewieźli Cię w inne miejsce- taki luksusik, prywatny szpital. Byłam u Ciebie co dziennie , uczyłam Cię jeść, bo niestety nie miałeś odruchu ssania. 2 tyg zajęło nam pokonanie tej trudności, aż w końcu w sobotę po 20 przywieźliśmy Cie do domu. Tosia była w szoku jak Cię zobaczyła, że taki malusi jesteś. Nie mieliśmy już takiego stresu z "obsługą Ciebie" , nie zaskoczyło nas tez to , że jesteś drobniutki i szczuplutki. W końcu byłeś z Nami, u siebie. I tak jest do dziś i będzie zawsze.(mimo tego synku że wszyscy chcieliśmy abyś był dziewuszką:))))))) powiem Ci w sekrecie, że nie zamieniłabym Cię na żadną dziewczynkę).
Jesteś naszym słoneczkiem, wszyscy bardzo Cię kochamy. Jesteś zupełnie inny niż Twoja siostrzyczka, wszędzie Cie pełno, nie usiedzisz w miejscu, gnasz do przodu, przed siebie nie zważając na przeszkody.Wszystko Cię interesuje, lubisz poznawać świat wszystkimi zmysłami (co nie zawsze mnie cieszy:) Wprowadziłeś do naszego życia radość, zadowolenie i uśmiech. Co dzień podziwiamy Twoje nowe umiejętności, podpatrujemy twój rozwój i widzimy jak wiele chwil umknęło nam już z pierwszych lat życia Tosi. Szkoda, że wtedy nie usiadłam i nie pisałam Tosi pamiętnika o pierwszych  jej sukcesach i rozwoju. Może kiedyś synku będziesz chciał poczytać jaki byłeś i jesteś. A jesteś nasz - najukochańszy na świecie.
Mama.

piątek, 4 października 2013

KTOŚ ZAMAWIAŁ JESIEŃ ? NA PEWNO NIE MY.....

Ło rety ratunku. Pod koniec lata byłam pełna nadziei, że jesień będzie piękna, słoneczna. A tu nic z tego,zima idzie wielkimi krokami do nas BLEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE. Zimno coraz bardziej, male rączki marzną na dworze szybciutko a na dodatek chciałoby się dreptać na czworo po trawie i nie tylko. Nie dość ze trzeba się grubo ubierać bo pogoda nie sprzyja to jeszcze ciężej się w tym poruszać zwłaszcza na czworo. Olo już śmiga po woli na nóżkach, co dzień coraz więcej ale często  przewraca się jeszcze niestety  i kończy na kolanach. Jest bardzo wesoły , pogodny , uwielbiam jego uśmiech pełen ząbków a ma ich już 8.Uwielbia jedzenie, nie wybrzydza , zjada wszystko co mu się da. Śpi jeszcze zazwyczaj 2 razy. Rano między 9-10- około 2 h i koło 14-15 też 2 h. Wstaje wcześnie , bo 6-6:30 . Jak tata z Tosia wychodzą po 7 to zaczynamy buszowanie w salonie koło kominka bo jest najcieplej, aczkolwiek nie powiem , że nie poleżałabym sobie jeszcze w ciepłym łóżeczku.......Wszystkie drzwi od pokoi muszą być pozamykane bo Olo buszuje, bawi się drzwiami, zamyka się i np wchodzi sam na łóżko w sypialni albo "sprząta" łazienkę.Jest bardzo pomysłowy. Potrafi wejść na zabawkową skrzynkę z narzędziami i dostać się do stołu..... Zaczyna kumać o co  chodzi z kosi kosi ale robi je wtedy kiedy ma ochotę. Ostatnio został z moja mamą sam na godzinę......rekord i nie płakał. Babcia mówi ze musiała cały czas go zabawiać.Lubi jak się nim interesuje, bawi z nim, jak pozostawia się go samego zaczyna dopominać się o zwrócenie uwagi na siebie.
Tosia fajnie radzi sobie w szkole . Rozpoczęłyśmy regularne chodzenie do Kościoła , na Msze dla dzieci. Okazało się, że siostra przygotowująca dzieci do Komunii w tym naszą Tosię , przygotowywała tatę Tosi do komunii 27 lat temu i potwierdziła to. Wiekowa kobieta, ale wie czego chce..... A moje starsze dziecko wkuwa wiele modlitw na pamięć i nie tylko , cały przebieg Mszy itp bo tego wymaga katechetka w szkole. Co miesiąc ma do zaliczenia około 6 modlitw i niektóre to takie niezłe kobyły a wyrazy w środku są dość trudne do zapamiętania dla tak małego dziecka, ale twardo szlifuje chyba jakaś rywalizacja między dziewczynami w sprawie zaliczeń powstała....Będzie z niej niezła KOMUNISTKA  :))))))

piątek, 6 września 2013

DIABEŁ NIE WYPĘDZONY....

Ja tam nie czuje, żeby po Chrzcie zmieniło się coś w zachowaniu mego dziecka na lepsze :)
 Wręcz ciekawsze pomysły przychodzą mu do głowy, np wchodzi nóżkami na autko odpychacz i jeździ nim przy meblach - co przyprawia mnie o ból głowy a u małego - pełnia szczęścia.

Sam Chrzest cudo. Takiego Księdza to ja w życiu nie spotkałam. Starszy facet ale pełen ciepła, życzliwości. Nie robił problemu, że Chrzest chcemy nie w 2 i 4 niedziele jak jest ustalone. Zanim rozpoczął Mszę przywitał się z nami, potem na Mszy mówił do nas i chrzestnych po imieniu, tak fajnie, ciepło, nie czuliśmy się kolejnym numerem biorącym Chrzest i dającym kasę jak ma to miejsce w mieście. Było miło, kameralnie i sympatycznie i jeszcze gdyby Olo nie płakał po 20 minutach od rozpoczęcia byłoby idealnie....Ale granie organisty niezwykle go irytowało (chyba zna się chłopak na muzie.....), ale pod koniec zasnął w wózku i było już ok.
W domu było tez fajnie, wszystko się udało, prezenty git ( rowerek, autko, klocki, pieniążki).
Olo wybrał długopis a potem kasę:)
Mam wrażenie , ze mój Roczniak robi się coraz bardziej kumaty.
-Jak coś bierze do ręki to czasem na mnie patrzy i mówi beee z zapytaniem,
-woła rano ta ta ta ta, tak świadomie,
- robi papa.
-cieszy się jak mówię mu że idziemy brum, brum- na spacerek
- cieszy się jak mówię do niego pici, pici
Zaczynamy z synem rozumieć swoje potrzeby ( tzn bardziej ja jego niż on moje:).
Korzystamy ile się da ze słoneczka i pieknej pogody, chodzimy na spacerek rowerkiem i wóziem, skaczemy na trampolinie, poznajemy świat na trawce czworakując jeszcze póki co.......
AAAA idą nam dwie górne czwórki massakra, tony śliny i nocne popłakiwanie. Tez bym się załamała jakbym miała sine dziąsła.

sobota, 31 sierpnia 2013

JUŻ ZA CHWILECZKĘ, JUŻ ZA MOMENCIK ŚWIĘTUJEMY ROCZEK

 Jutro 1 września ROCZEK i CHRZEST. O rany ten rok minął jak żaden chyba poprzedni. To już ROK jak  jesteśmy we czwórkę. Pamiętam jak dziś , jak leżałam w szpitalu i czekałam może jeszcze tydzień, może dwa żeby donosić ciąże. Niestety Olo urodził się w 34 tyg ale to nie temat na teraz, bo najważniejsze że udał nam sie chłopak:)
Jaki jest roczny Olo:
-wesoły, zabawny chłopczyk
-ranny ptaszek, pobudka o 5:30 w porywach 6:30- to świeto
-nie wiadomo do kogo podobny- oczy ciemnieją jak tatowe ale włosy idą blond jak mamowe:)
-wiercipiętek i kręciołek, nie usiedzi w miejscu
-kombinuje pod górkę, utrudnia sobie zadania  i sprawia mu to radość- jak trzyma się stołu to jedną ręką bo w drugiej musi coś trzymać i to ciężkie rzeczy
-nerwusek mały jak coś nie po jego myśli
- szperacz kuchennych szafek
-ekspert od toalet i pralek
-szybko zapomina o bólu
-nie ma czasu na kosi kosi i brawo
-jedynie pa pa mu wychodzi
-drepcze na czworo, chodzi na nogach trzymając się czego popadnie
-puszcza się i stoi sam, ale kroczków nie robi
- cycol maminy i koniec, no jeszcze tata może być, ale żadna babcia , ciotki nie wchodzą w grę
-teściowa nie może wyjść za furtkę z nim na spacer bo tak wrzeszczy
- śmieje sie i cieszy jak widzi Tosie
-uwielbia jedzenie
- mówi pojedyńcze sylaby- ta ta, ma ma, ga ga, nie, ba ba,idi, eeeeee, da
- uwielbia spacerki i trampolinę
To chyba tyle z ważniejszych rzeczy. Jutro świętujemy podwójnie....


niedziela, 4 sierpnia 2013

WAKACJE I PO.....

Spędziliśmy 11 dni nad polskim morzem z naszymi dziećmi. I chyba po raz pierwszy jestem niesamowicie zdegustowana naszym ulubionym miejscem Chłapowem koło Władysławowa. Powiem tak: drożyzna, cwaniactwo, szybki zarobek na turystach, plastikowa , chińska tandeta.
Ale nie o tym chciałam , bardziej chodzi mi o wrażenia z pobytu we 4. Miałam pewne obawy o Ola, jak to będzie na plaży , jak się zachowa itp. i chyba niepotrzebnie. Olo to super gość, wystarczył mu plażowy namiocik na którym się kładł i go maltretował  oraz 1,5 L butelka z piciem do zabawy.Generalnie piasku na początku nie chciał dotknąć ale po tygodniu oswoił się z nim , natomiast moczenie nóg w wodzie było nie do przeżycia... I tak 2 godziny szło wytrzymać, po czym nużył go sen i szliśmy do domu uśpić się, na obiad i ponownie na plażę. A potem deserek i znów spacerek. A i szum morza po południu na plaży gdy nie ma ludzi tez wywołuje rozpacz do łez...
Olo ma już skończone 11 miesięcy.  Lubi jeść wiele rzeczy a nad morzem że tak powiem "rozjadł się" na maksa. Rano mleko potem za 1,5 h kanapka z nami- cala duża kromka chleba z masłem i skórkami, na to szynka i po kawałku pomidorka. A jak on to jadł- cudo, siedział na leżaku plażowym, rączki na kolankach i otwiera dzióbek a jak sie skończy to płacz....tak naprawdę to nie wiem ile mógłby zjeść tego chleba. Potem kaszka mleczna,obiadek, deserek i mleko na kolację.Duże ilości soku rozrobionego z wodą- bo kompotu na wakacjach nie gotowałam.
Młody próbuje czasem sie puścić i cieszy się niesamowicie z tego. Uwielbia Tosię , rano po przebudzeniu na wakacjach zaczepiał ją swoim "eeee" gdy ona jeszcze spała.Mały słodziak....
Żeby nie oszaleć na wakacjach z nadmiaru przyjemności, Tosia codziennie wybierała sobie jedną (kulka na wodzie, trampolina bungiee, konik itp) oprócz tego deserki i słodkie przyjemności w dużych ilościach. Zauważyłam, że dziecko wydoroślało nam, łatwiej nawiązuje kontakty z dziećmi, do 22:30 mogła balować na dworzu i generalnie nieszczęśliwa wróciła do domu, bo za krótko trwały jej wakacje.
Gdyby nie fakt, że Olo jest mały i boję się z nim lecieć dalej poza kraj to na pewno zrobiłabym przerwę w wakacjach krajowych. Myślę, że muszę dorosnąć do tej decyzji, bo szlag mnie trafia na ten bajzel w Polsce nad Bałtykiem.
Myślami jestem koło roczku Olka. Jak ten czas zleciał, dopiero co leżałam w szpitalu a teraz mam prawie roczniaka w domu.......

czwartek, 4 lipca 2013

ŻYCIE PIĘKNE JEST.....


Tak sobie siedzę i myślę, że jednak mam farta w życiu. Szczęśliwy dom, rodzina, praca niezła. Najważniejsze że zdrowi jesteśmy, choć znów coś dzieci szwankują. Jestem taką życiową malkontentką. Nie potrafię cieszyć się życiem i tym co ono mi daje, niby jestem świadoma, że mi nie jest źle ale....no własnie zawsze jest jakieś ale. Cieszę się po fakcie a powinnam chłonąc to co mam w trakcie.Chyba największy nasz sukces życiowy to dzieci( zawsze chciałam mieć 2) no i dom, który udało nam się postawić.
Teraz jest to dla mnie takie normalne i oczywiste a jednak. Nie wierzyłam, że będziemy kiedyś mieli swój własny dom a mój mąż pokazał że da się, mimo że czasem dawałam mu nieźle popalić :). A moje dzieci to największa radość w życiu i potwierdzenie tego , że marzenia się spełniają. Olo jak na wcześniaka to super gość, sprawny niesamowicie fizycznie, rozrabiaka do kwadratu, ale kochany . Ża te jego uśmieszki idzię się pociąć. Co dzień go wyściskam , wycałuje i nie żal mi ani jednej nocy, że śpi z nami bo uważam że to nasz czas który nigdy się nie powtórzy. Potem będzie obciachem przytulenie się do mamy, więc korzystam na zapas, chłonę póki się da.
 Tosia, moja super dziewczyna, która już niestety od momentu pójścia do szkoły zmieniła się bardzo. Ma swój świat, zainteresowania, no i nie ma już takiej potrzeby przytulania jak rok temu.
Czasem widząc jak ten czas zasuwa, a szczególnie widać to po dzieciach, chciałabym go zatrzymać i rzec CHWILO TRWAJ.

środa, 19 czerwca 2013

CHOROWANIE

Ja to jestem jak czarownica jakaś. Jak tylko pomyślę że dawno chorzy nie byliśmy to proszę jesteśmy. Olo w niedziele ciepławy był, w pon  dużo gorzej  a we wtorek to massakra jakaś była. Gorączką ponad 39 nie do zbicia do 38 i koniec. Normalnie jakby ktoś dziecko mi zamienił, stękał,jęczał i spał tylko , z jedzenia mleko bo na wszystko inne odruch wymiotny był. Lekarz obstawia zap układu moczowego  bo wcześniej robiłam posiew i był zły. Cóż ponownego moczu nie pobrałam bo młody na zawołanie nie sika - niestety.Ja obstawiam jakieś wirusisko, bo mnie tez dorwało. We wtorek myślałam że padnę z niemocy, gil po pas, ból gardła a głowę rozsadza. Dziś w śr Olo od rana be z temp na razie ale nie wiadomo co dalej. CRp mu robiłam wczoraj jest ok czyli stanu zapalnego nie ma. Wrócił od rana mój mały chłopczyk, śmieje się, chce się bawić troszkę uffff, bo wczoraj myślałam że serce mi pęknie.Nienawidzę jak mi dzieci chorują a ja na to nic nie mogę poradzić.
 Tosiula napisała test zaliczeniowy z całego roku na 6. Jestem z niej dumna, moja mądra dziewczynka. Choć leniwa, ile musi tyle zrobi nic ponad- po tacie to ma, żeby się nie narobić , na skróty i szybko. Ważne że zdolna bestia i mam nadzieje ze tak pozostanie. Za tyd już koniec roku no i może po połowie lipca gdzieś skoczymy nad morze. Bosz jakbym chciała odpocząć , wyspać się. Chyba musielibyśmy niańkę jakąś zabrać ze sobą ( nie myśle tu o babciach bo one sił tez niestety nie mają) a dla Tosi zajęcia na cały dzień załatwić. Przeraża mnie myśl że będzie siedziała ze mną w domu we wakacje mimo że atrakcji ma full koło domu. Basen, plac zabaw, trampolina, ale widzę że ona towarzystwa potrzebuje.Sama na półkolonie nie pójdzie bo pierwszy raz wolałaby z kimś a tu nie bardzo jest z kim bo terminy i plany wakacyjne różne u znajomych niestety. Tak więc czekamy na ozdrowienie, wyklarowanie sytuacji chorobowej i jakiś wyjaździk wakacyjny.....

poniedziałek, 10 czerwca 2013

RÓŻNOŚCI-NOWOŚCI

Czas pędzi, dzieci rosną. W okolicach 19 maja Oluś zaczął raczkować, pięknie do przodu, sam. Jest uparty jak coś mu się spodoba, to nie daje wytchnienia, ćwiczy do upadłego. Raczkowanie idzie mu świetnie więc teraz pora na wstawanie. Od początku czerwca próbuje i cooo..... od weekendu 8 czerwca , sam podnosi się o co da radę, meble, stół, krzesła, niczego się nie boi, przewróci się , czasem zapłacze, pociumka smoka i znów do góry. Massakra z nim jest, jestem zmaltretowana w nocy i nad ranem bo walka na wstawanie trwa od samego świtu a czasem i w nocy, a najlepiej o mamy ramie, nogę o co się da.Jeszcze jeden etap nas czeka - nauka chodzenia , w tym  tempie pewnie niebawem. A i 6 czerwca wybiła się górna dwójka a za nią kolejna dwójka idzie.
Tosia nie może doczekać się końca szkoły. Ostatnio przyniosła kartę z ocenami cząstkowymi. Same 6 i 5 a z muzyki dwie 4, nosz myśleliśmy że się udusimy, słuchu to dziecko chyba po nas nie ma.
Dalej pieczołowicie załatwiam wakacje ( już 4 miesiąc) ale jak widzę jak mój syn drepcze to mi się odechciewa wyjazdu. Siedzenie w małej klicie , zwiewanie na plaży pod warunkiem że będzie pogoda... i płacenie chorej kasy za kwaterę..Jeździmy już w dużym foteliku. Teraz widzę co młody robi , mogę do niego zagadać, włożyć mu smoka, uffff o niebo lepiej.

czwartek, 28 marca 2013

ZĘBY

No i na reszcie pojawiła sie pierwsza "falbanka" na horyzoncie a za nią druga , obie dolne jedyneczki. Mamusia wyczaiła w niedzielę 24.03.2013. Obecnie najlepsze jest mleko mamusi w dużych ilościach. Wróciliśmy do karmień nocnych co 3-4 godziny. Jak z noworodkiem, massakra. Olus już dostaje mleko zageszczone kaszką na noc i nic , max to 5 godzin i pobudka, żadna woda, cuda , wianki, musi być mleko i już. Czekam  kiedy uda przespać sie nam noc....pewnie za 2 lata....Oprócz tego coś synka uczuliło, bo wysypka na policzkach straszna. Myślę że może indyk albo kaszka bananowa nam nie służy. Wygląda to na alergie bo i pod kolankami nam się skóra sucha zrobiła. Olo bardziej aktywny stał się. Tzn ćwiczy juz samodzielne siedzenie z niezłym efektem. Siedzi trochę jak "wańka wstańka" czasem bujnie go na lewo , prawo , na nos ale nie poddaje się . A jak siedzi to rusza  pupą i przesuwa się do przodu, co wygląda niezwykle komicznie. Stęka przy tym okrutnie aż mam ochotę iść do lekarza i sprawdzić czy to normalne. Coś mi sie wydaję że na nogi to on szybko ruszy , bo uwielbia na nich stać. Przybiera z mniejszą siła niż na początku teraz waga 7200. Uwielbia jak Tosia do niego gada i się śmieje, aż piszczy z radości.A Tosieńka   znów przytargała wirusa, czyli standard kichamy, smarkamy i modlimy się oby tylko ona. No i dalej czekamy na wiosnę ....ale chyba Bożonarodzeniowa choinkę co stoi na dworze ubierzemy w pisanki i będą święta. Tylko nie za bardzo wiem jak je nazwać....

sobota, 16 marca 2013

NIC NOWEGO

Nic ciekawego się u nas nie dzieje. W ramach rozrywki Tosia przyniosła wysoka temp. ze szkoły ostatnio, więc napędziła nam stracha. Oluś ciut podwyższona , trochę pokichał i uspokoił się. Oczywiście  lekarka była, osłuchała i orzekła ze pewnie coś się wykluje, ale na razie nic....i oby tak zostało. Olo je coraz więcej, juz wcina zupki z mięskiem. Mały nerwus z niego. Już nie chce siedzieć, choć sam nie potrafi jeszcze, tylko stać, kładzie się pupa do góry i nerw, albo mnie postawcie albo ponoście. I tak cały dzień w koło. Tosia na półrocze wypadła super. Jestem z niej dumna. Ocena opisowa rewelacyjna , angielski i religia 5. A tak w ogóle cały czas powtarza małemu jaki on cudowny i jak bardzo go kocha. Uwielbiam to, oby jej pozostało na dłużej..... A u nas na razie zimno dalej i chcemy wiosny, spacerków i wietrzenia na dworzu, ponoć po niedzieli ma być lepiej.Czekam

wtorek, 26 lutego 2013

JEDZONKO

No i zaczęło się. Rozszerzam dietę Olusiowi. Na 2 śniadanko kaszka na sztucznym mleku z jabłuszkiem startym, muszę sie nieźle uwijać z łyżeczką bo ryk totalny, oczywiście popita mleczkiem mamusi w niewielkiej ilości. Jednak płynne konsystencje nadal króluja w diecie małego. Na obiadek przecier warzywny( dynia, ziemniak, marchew) oczywiście tez popite mleczkiem mamusi. Czasem jabłuszko tarte z marchewa, czasem chrupek kukurydziany. Poprawiły na się dzięki temu sprawy z załatwianiem. Ufff co za ulga. A ogólnie Olus stałby tylko na nogach, sztywny jest niesamowicie i nerwusek mały. Bardzo lubi się nosić jakiś "noszacz" by się przydał nam w domu..Mniej już posypia w dzień i krócej- niestety. Tosiunia poszła do szkoły i mam znów stresa coby nic nie przywlokła. Fajnie było posiedzieć z nią tydzień w domu, przynajmniej jest się do kogo odezwać po ludzku :).Dziś wraca też moja mama z sanatorium więc będzie już łatwiej. No i mam nadzieję że wkrótce ciepło sie zrobi i będziemy buszowali na dworzu, nie mogę się już doczekać.

poniedziałek, 18 lutego 2013

POSZPITALNIE

No i niestety nie uchroniliśmy się przed najgorszym złem. W nocy ze środy na czw wcale nie spałam, Oluś bardzo źle oddychał, dodatkowe inhalacje nie pomagały. Rano tel do lekarki i nakaz jazdy do szpitala. Oczywiście jeszcze sie broniłam, prosiłam żeby przyjechała ok 11. Niestety mżz pojechał zawieźć małą do dziadka a ja zostałam sama się szykować. Olo obudził się kichnął, zakasłał i nie wiedział jak ma oddychać . Ja zgłupiałam , tel do sąsiadki. Nie wiedziałam czy dzwonić po pogotowie co robić.  W sytuacjach podbramkowych tracę głowę.....W końcu trafiliśmy na Sporna, kolejeczka niezła, wiec idę i mówię że dziecko ma duszność, ciężko oddycha, bo jak patrze na 6 osób podpierających stół i dłubiących w nosie to mnie trafia jasna.....Okazuje się że jest nieźle, ale po badaniu p. dr krew do badania, prześwietlenie no i inhalacje, być może wyjdziemy.... Czekamy 3 godziny na wyniki i przyjście lekarza który zginął, a reszta pracowników ma  tłusty czwartek.... no coments. W końcu decyzja, zostajemy jednak, idziemy na oddział, jakiś koszmar, siedzę i rycze. W pokoju 30 stopni, ugotowani....Jakaś dyżurna lekarka stwierdza, że zrobią badanie na obecność wirusa i ....okazuje się ze Olek ma wirusa RSV, który często każdy z nas przechodzi a dzieci zdecydowanie gorzej, czyli znów niepotrzebny był antybiotyk. Wkurzam się na ta naszą lekarkę. Leczenie to bardzo dużo inhalacji, kroplówki by rozrzedzić wydzielinę i odsysanie gluta. Spędziliśmy 8 dni, jeden koszmar , nie życze najgorszemu wrogowi, nieprzespanych nocy, dziecka całego w potówkach leżącego w samym body z krótkim rękawem i drżenia o to by nie złapać czegoś gorszego w stylu jelitówa itp. Nie odespałam jeszcze...W tym wszystkim Olo zniósł to dzielnie i zaczął spać sam w łóżeczku. UFFFF To tyle

środa, 6 lutego 2013

OSZALEJĘ

Po wczorajszej wizycie lekarki myślałam, że padnę. Już od rana słyszałam że Olek co raz gorzej oddycha, zresztą noc była tragiczna, przespałam może 4 godziny. Lekarka od razu skierowanie do szpitala, tylko jakiego? Matka Polka - świńska grypa, albo Pabianice -stary okrutnie szpital albo Sporna . Wypisując skierowania, karmiłam Olka a ona na to, że wcale przy jedzeniu się nie męczy, więc zwiększamy inhalacje, oklepujemy , cudujemy i czekamy. Mąż musiał wrócić z pracy bo sama nie byłam w stanie zostać z dziećmi, ze stresu i strachu. Dziś już była lekarka i mówi że osłuchowo lepiej , nie ma duszności, więc walczymy dalej. Swoją droga super mamy pediatrę na wsi.  Co prawda w niedziele była prywatnie ale w tyg przyjeżdża z poradni i zawsze mogę do niej zadzwonić. W łodzi tak nie miałam, musiałabym iść do szpitala chyba, bo kto by mi małego osłuchał co dzień?A za oknem znów sypie śnieg i chyba zima szybko nie odpuści........Oby do wiosny

niedziela, 3 lutego 2013

ŻYCIE....

Nie wiem jak to jest , ale gdy moje dzieci rozbiera choróbsko mam jakieś dziwne przeczucia wcześniej, tak jakbym "wykrakała" im ta chorobę. Mówią, że jak matkę coś niepokoi u dziecka , to powinna iść do lekarza. Ponieważ przy Tosi panikowałam okrutnie, bo pierwsze dziecko, nieświadoma byłam, tak teraz przy Olku moja czujność została uśpiona przez co mam ogromnego kacora i pluję sobie w brodę. Będąc sama w śr u lekarki Olka ,zapomniałam powiedzieć jej że on tak stęka dziwnie, mój mąż oczywiście że to z wysiłku, sąsiadka potwierdziła że jej mały też tak ma. Zamiast się słuchać siebie, dałam się wyprowadzić w pole. Otóż Oluś ma zapalenie oskrzeli a kto wie czy nie płuc, to sapanie to nic innego jak duszność z powodu skurczu oskrzeli. Już w nocy zaczął kasłać a teraz rozkręcił się na dobre. Dobrze że lekarka przyjechała i zalekowała go, teraz modlę się aby to dalej nie poszło....bo źle się może skończyć. Tak więc po niecałym miesiącu 2 antybiotyk, a w sumie już 4 w życiu bo Olo urodził się z zap. płuc. Ryczeć mi się chce jak to piszę, bo już mam wizję chorowania Tosi z młodszych lat.Prawdopodobnie Tosia sprzedała mu grypę  i nic nie dała izolacja, wielkie gówno, zarażała już przed wykluciem,choć kichnęła kilka razy i miała chrypę i ja już coś czułam że z nią nie tak,ale jak zwykle jestem szurnięta i nadwrażliwa. Tak więc będę nadwrażliwa i szurnięta bo gdybym go w śr wzięła do lekarza to może nie cierpiałby tak jak teraz, męczy go kaszel okrutny i do tego ta duszność.Jestem wkurzona na maksa, najbardziej na to, że nie posłuchałam siebie. Stara matka ze mnie a głupia. Tosia do ferii już do szkoły ma nie iść, ferie w domu. Uroczo się zapowiada 3 tyg z 8 latką, która energia rozpiera, już nie wiem komu bardziej współczuć jej czy sobie. No i do tego chore niemowlę, któremu nie wiadomo jak ulżyć a do tego jeszcze trzeba faszerować lekami...Serce mi pęka.

sobota, 2 lutego 2013

WIRUSISKO

No i Tosia znów coś przywlokła ze szkoły, chyba jakieś wisrusisko, poprzednim razem skończyło się to dla Olusia antybiotykiem, więc mam mega stresa bo mi to na jakieś grypsko wygląda. Tak więc Tosia u siebie w pokoju od piątku a Oluś u nas w sypialni , mało co wychodzą do salonu. Każde kichnięcie Olka stawia mnie na baczność. Zalekowałam Tosie ale okaże się czy skutecznie...... Daję od wtorku młodemu po woli warzywka, zaczęliśmy od dyni, teraz dołączyłam ziemniaczka i marchew. Myślałam , że mu trawienie tą dynią wyreguluje ale coś nie bardzo, a do tego mało mleko mu ciągle, więc chciałabym żeby po woli zastępować mu mleko stałymi posiłkami, ale nim do tego dojdziemy to jeszcze kawałek drogi przed nami. No i tak leci dzień za dniem, najpierw był mróz, sypało, więc  nie spacerowaliśmy a teraz topimy się w błocie....ech ta pogoda , oby do wiosny....

piątek, 25 stycznia 2013

100 myśli


  1. Jestem cholernie niezdycydowana i w związku z tym trudno podejmować mi decyzje , co wkurza mnie samą niemiłosiernie
  2. Jak już podejmę decyzję to się potem 100 tysięcy razy zastanawiam czy jest dobra i nawet potrafię ją zmienić jeszcze kilka razy
  3. Czepiam się pierduł
  4. Mam ciężki charakterek i lubię jak wszystko idzie po mojej myśli
  5. Lubię porządek w domu ale nie przesadny
  6. Nie lubię kupować sobie butów , patrz pkt 1 i ciuchów też średnio, mój mąż jak idę na zakupy mówi że mam nie wracać bez niczego bo często tak się zdarza
  7. Lubie łazić po sklepach , co by przeczyło pkt 6 , kocham wyprzedaże
  8. Mam schizę na punkcie swoich dzieci i ich chorób (ponoć potrafię im wmówić chorobę)
  9. Lubie mieć wszystko poukładane, usystematyzowane, wiedzieć co, gdzie , kiedy o której
  10. Nienawidzę prasować
  11. Lubię sobie ciągle coś podjadać, skubać
  12. Kocham bezzębne uśmiechy mego syna
  13. Uwielbiam patrzec jak rosnie moja córka i żaluję ze teraz mam mniej czasu dla niej
  14. Lubie podczytywac inne blogi
  15. Wkurza mnie nasza służba zdrowia do potęgi
  16. Wkurza mnie, ze nie ma leku na raka i wiele ludzi a zwłaszcza malych dzieci odchodzi bo nie ma dla nich ratunku, albo muszą szukac możliwości leczenia poza Polską i zbierac na ten cel pieniądze
  17. Nie mogę darować sobie że druga ciążę dałam poprowadzić tej samej lekarce co pierwsza  , którą poprowadziła super a tym razem mnie olała, mimo tego że brała niezłą kasę
  18. Nie mogę uwierzyć , że mamy swój domek poza miastem HURRRA
  19. Mam manię patrzenia w przeszłość i rozpamiętywania tego co było, minęło- bez sensu , zamiast cieszyć się tym co mam tu i teraz
  20. Wkurzam się jak Olek płacze bez przyczyny i nie mogę go uspokoić 
  21. Czasem mam "czarne myśli" że coś mi się stanie i nie zobaczę jak dorastają moje dzieci
  22. Jestem pesymistką ;)
  23. Bardzo bym chciała dobrze wychować swoje dzieci, żeby miały dobry kontakt ze sobą nie tylko "od święta" i mogły na siebie zawsze  liczyć
  24. Chciałabym mniej się martwic
  25. Chciałabym umieć cieszyć się tym co mam
  26. Wkurza mnie moja teściowa , gdy mówi do Olka "co ta matka ci robi, po co tak trzęsiesz tym dzieckiem, daj babcia ponosi, on na pewno jest głodny", mam wrażenie że wie wszystko lepiej mimo iż jestem stara babą i matka po raz drugi czuje się jakbym robiła ciągle coś nie tak, źle. W sumie powinnam się do tego przyzwyczaić z Tosią było tak samo.
  27. Gdybym mogła cofnąć czas to chciałabym , żeby mój tata mógł się cieszyć swoimi wnukami :(
  28. Martwi mnie , że czas tak szybko pędzi
  29. Wkurzam się, bo mimo, iż widzę swoje słabości i wady to nie potrafię z nimi skutecznie walczyć
  30. Właśnie dowiedziałam się, że moja mama we wtorek 29 jedzie na 4 tyg do sanatorium, będziemy musieli dać jakoś radę z Tosią , szczęście że zahaczy o 2 tyg ferii UFFFF
  31. Olo własnie puścił 2 pawiki i się martwię czy czasem nie załapał czegoś w niedzielę ODPUKAĆ  albo coś w moim mleku nie tak?
  32. W związku z powyższym musialam wykonac pranie nr 3 dzisiejszego dnia
  33. Zazdroszczę ludziom optymizmu
  34. Zaczynam powoli myśleć o wakacjach, znów najprawdopodobniej nasza dziura chłapowo? ponieważ Tosia czuje się tam najlepiej i my chyba też
  35. Moim marzeniem jest mieć domek drewniany  nad morzem , tak  na wakacje, a może kiedys kilka domków.....
  36. Cieszę się, że moja mama bardzo zaangażowała się w opiekę nad Tosią, naprawdę mogę na nią liczyć
  37. Wzruszają mnie ludzkie historie, te trudne, zwłaszcza blog Chustki dal mi wiele do myślenia
  38. Maruda ze mnie straszna
  39. Wkurza mnie bałagan u Tosi w pokoju i to, że nie umiem z tym walczyć skutecznie, aczkolwiek nie powinien bo jako dziecko miałam taki sam:)
  40. Mam świadomość tego, że się starzeję i przeraża mnie to. Szczególnie widzę to po dzieciach, Oluś to moje ostatnie dziecko i co dalej???? One  będą tylko rosły a mnie będzie przybywało lat 
  41. Lubię mieć pieniądze ale nie lubię ich wydawać, zgodnie z mądrością mego ŚP Taty "kto nie oszczędza ten nic nie ma"
  42. Jestem w szoku i dumna z siebie , ze przy przeprowadzce potrafiłam się spiąć, pozamawiać sprzęt AGD , ogarnąć temat mebli , urządzania i nawet nieźle mi chyba to wyszło, przynajmniej ja się dobrze czuję w swoim domu:)
  43. Lubie wykorzystywać nowe przepisy w kuchni aczkolwiek preferuję kuchnię tradycyjna, żadne tam raki , ślimaki i suszi
  44. W tamtym roku nauczyłam się robić pierogi a na święta to nawet ruskie zrobiłam
  45. Podziwiam za odwagę ludzi , którzy kilka lat temu pobrali kredyty we frankach na budowę domu a teraz mają kosmiczne sumy do spłacenia. Teraz to im współczuje
  46. I znów zagwostka Kiedy zrobić Olkowi chrzciny? Chyba latem jak będzie ciepło
  47. Współczuje moim koleżankom, które nie maja męża, dzieci, cóż one mają za życie
  48. Moją słabością są ciuchlandy, uwielbiam grzebać, niestety teraz Olo za mały, ale niech się tylko ociepli
  49. Kurcze, jak ciężko napisać 100
  50. Wkurzyłam się trochę na nauczycielkę Tosi , zrobiła klasówkę mała rozżalona bo dostała 4 za coś czego kobieta nie ćwiczyła z nimi i nie kazała powtórzyć , chyba porozmawiam sobie z nią na ten temat
  51. Też jestem nauczycielem , więc tym bardziej jestem wkurzona na pkt powyższy
  52. Odstresowałam się ciut wczoraj na zakupach, ale nastresowalam u dentysty
  53. Ze stawami biodrowymi małego ok, więcej szykowania i jazdy a badanie 30 sek, eh Polska służba zdrowia
  54. Zakopałam się wczoraj wyjeżdżając z młodym na badanie, miałam nerwy, które odreagowałam na mężu a właściwie to sama sobie winna jestem
  55. Jutro zamierzam sprzątać Tosi pokój, ale nie wiem co z tego wyjdzie, bo nienawidzę tego robić
  56. Młody chrapie koło mnie jak mały parowóz, zostało mu to po ostatniej chorobie, ponoć normalne aczkolwiek nie dla mnie
  57. Kocham Olusia za to, że pięknie przesypia nocki(obym nie zapeszyła), jak zasypia o 7-8 to budzi się koło 3 i potem 6, tak można żyć
  58. W tej całej pisaninie mogę się powtórzyć, bo piszę to już 3 dzień chyba
  59. Zamierzam w weekend pobuszowac jeszcze na wyprzedażach
  60. Tosia ma nową koleżankę w klasie z którą siedzi, początkowo była do niej nie przekonana a teraz szczęśliwa, wiem że to dla niej bardzo ważne , więc tez się cieszę
  61. Cieszę się, że mam dom, męża, dzieci i normalną rodzinę
  62. Jak mam jakiś problem albo do podjęcia decyzję to truję 100 razy na ten temat, aż mnie własny mąż nie słucha
  63. Powinnam odkurzyć, ale mam jakiegoś lenia, przecież siedzę w domu to full czasu mam
  64. A i prasowanie wylatuje z szafy, przydałaby się jakaś etatowa prasowaczka
  65. Młody od kilku dni ma jakieś nerwy dziwne, drze się tak , że nie idzie go okiełznac , normalnie furii dostaje, oj będzie z niego złotko
  66. Staram się wsłuchiwać w moje dzieci i obserwować je uważnie, zwłaszcza młodego, tak więc furia od tego jak jest głodny, chce mu się spac albo ręka nie trafia do paszczy
  67. I znów doświadczenie uczy, że na wszystko przyjdzie czas w odpowiednim momencie, tak więc młody od 2 dni pięknie dźwiga główkę leżąc na brzuszku
  68. Muszę kupić witaminki, bo od karmienia piersią lecą zęby że szok, niedługo będę na sztuczną szczękę pracowała:)
  69. Nie cierpię jak Tosia ryczy bez powodu i wymusza 
  70. Mój mąż stwierdził ostatnio ,że dzieci mają charakterek mój a urodę po nim, a guzik Tosia może i prawda ale ja wierzę że Oluś będzie mój z urody 
  71. A swoją drogą to mąż jako dziecko miał okrutny charakterek i to pewnie dzieci mają po nim, choc ja miałam nie lepszy, więc cóż chcieć od własnych dzieci
  72. Pamiętam z dzieciństwa zapach świąt, te paczki ze słodyczami, mandarynki, orzechy to czego nie było na co dzień tylko od święta. Uwielbiałam to
  73. Bardzo ale to bardzo brakuje mi mojego taty
  74. Nie mam ręki do kwiatów za diabła, wszystko mi usycha
  75. Do iglaków w ogrodzie też, jakieś brązowe są cały rok
  76. Może zaliczę malutki spacerek dziś z młodym....
  77. Lekarka Tosi zawsze mi mówiła, że jak urodzę 2 dziecko, to dam Tosi spokój bo ciągle się czegoś czepiam chorobowego u niej i to jest prawda. Ostatnio jak byłam zbadać Olka to lekarka mówi "pokaż się Tosiu" a ja na to -jej przejdzie, ona jest silna
  78. Ale zdrowie moich dzieci to priorytet i nigdy się nie przestane tym martwić
  79. Jakbym zaczęła pisać ile Tośka nam chorowała przez 4 lata to skończyłabym na kilku rodziałach i wydala pokaźną książkę
  80. Przekonałam się, że żeby dobrze leczyć dziecko trzeba robić to prywatnie i tak za nim doszliśmy do przyczyn chorowania bezustannego naszej córki wydaliśmy niezła sumkę przez 5 lat a potem przez miesiąc całą moją 13 pensję- nie małą. Bo Polska słuzba zdrowia to durnota, leczymy wszystkich tym samym a antybiotyk to złoty środek na wszystko
  81. W aptece powinnam mieć złota kartę klienta w tamtym okresie, patrz pkt powyższy
  82. Wczoraj przeczytałam ,że istnieje coś takiego jak KRIOPREZERWACJA, TZN ZAMRAŻANIE PO ŚMIERCI LUDZKIEGO CIAŁA NP. PO CIĘŻKIM RAKU I CZEKANIE AŻ WYNAJDĄ ZA KILKANAŚCIE LAT CUDOWNY LEK NA NIEGO, WTEDY PRZYWRÓCĄ ORGANIZM DO ŻYCIA I UZDROWIĄ GO
  83. Mój mąż twierdzi, ze to bzdura , bo robią to u Ruskich więc niewiarygodne no i w USA
  84. A swoja droga to chyba bym tak chciała
  85. A w ogóle to chcę być skremowana
  86. Już do 100 blisko,
  87. Lubie pić kawę rano w łóżku i czasem ją rozlewam na siebie
  88. Zazdroszczę ludziom w życiu zdecydowania i tego, że wiedzą czego chcą
  89. Choć mój mąż podejmuje takie właśnie szybkie decyzje i potem ponosi ich konsekwencje, co mnie wkurza
  90. Bo on jest prędki w decyzyjności a ja ślimak
  91. Aczkolwiek potrafię nim tak skołować i zasiać niepewność zwłaszcza jeśli chodzi o stan zdrowi dzieci, że sam zaczyna się zastanawiać
  92. Kiedyś przy Tosi lekarka powiedziała ,że powinnam się nauczyc ja osłuchiwać i móc wypisywać recepty i wcale bym z nią nie przychodziła, taka ze mnie dokładna matka
  93. W związku z powyższym mąż mój chciał mi zafundować medycynę:) SERIO  jak bym tylko wyraziła aprobatę to na pewno by to przeszło, tylko ze ja za stara już jestem
  94. Może któreś z moich dzieci będzie lekarzem, ale wtedy nie będzie chciało mnie zapewne leczyć
  95. Nigdy nie odważyłam się ufarbować sobie włosy nawet na własny ślub, żal mi bo mam fajne cieniowane zwłaszcza latem jak jest dużo słońca, niejedna fryzjerka myślała że farbuje
  96. Chciałabym wykorzystać swój czas maksymalnie, tak by być szczęśliwa i niczego nie żałować ale z moim usposobieniem to nie łatwe zadanie
  97. Podziwiam zatem dorosłych ludzi, którzy podejmują wyzwania jakich ja bym się nie podjęła
  98. Kiedyś lubiłam czytać książki a teraz nie nawidzę, nie mogę się skupić na tym co czytam
  99. Nie ciągnęły mnie wyjazdy w góry i na narty zresztą męża tez, zatem na ferie nie jedziemy. Jak byliśmy kiedyś w górach latem 1 tydzień to się wynudziliśmy jak mopsy. Nie lubimy łazić, my z tych co preferują bierny wypoczynek
  100. To juz jest konie, nie ma już nic......

wtorek, 22 stycznia 2013

ZIMA, ZIMA, ZIMA

Po woli mnie zaczyna wkurzać ten śnieg. Nie za bardzo idzie wyjść na spacerek bo -8, -9, więc albo przy okienku werandowanie , albo do auta i gdzieś czmychnąć. Po za tym mimo odsnieżonej drogi u nas z wózkiem chyba nie da rady. Ale niestety zasypało nam wieś fest i trochę mam obawy przed wypadem do miasta z małym. Tak więc siedzimy w domu i po woli dostaję szału z nudów. Nie lubię takiej bezczynności i nic nie robienia ( tzn nie robienia nic oprócz opieki nad małym) . Tak więc wczoraj z nudów odśnieżyłam auto i trochę terenu wokół domu. Jutro mamy kontrolną wizytę  stawów bioderkowych więc wyruszamy ( o ile nam się uda wyjechać).
 Mój syn się zmienia - dorośleje chyba.
-Nie lubi już leżeć , bo najfajniej jest siedzieć,
-Na brzuchu nie lubi leżec , chociać wczoraj jak udało mu się zassać kciuk  to leżał 10 minut ponieważ bardzo dobrze kanapa przytrzymywala mu tego kciuka i było git, ale o unoszeniu głowy i rak nie było mowy
-Ślini się przeokrutnie , body, bluzeczki są całe mokre
-Straszne ma nerwy jak czegoś nie może złapac, wziąść do buzi, wrzeszczy, krzyczy okropnie
- Nienawidzi być przykrywany, ściągnie wszystko jak się tylko uda
-Czasami dopada go atak płaczu, i nie idzie go uspokoić, szczerze to nie wiem o co wtedy chodzi (ostatnio w niedziele u teściów), jest najedzony, przewinięty , może śpiący?
- A teraz pochrapuje kolo mnie , bo zrobił ogromną k... taką aż po szyję, serio cały był do kąpieli
- Fajnie śpi w nocy - 5-8 godzin, wczoraj zasnął o 7 a obudził się na karmienie 2:30
Wczoraj naczytałam sie co powinien robić 5 miesięczny bobas i martwi mnie trochę , że Olek nie przekręca się na boki leżąc, nie leży na brzuchu i z tej pozycji nie unosi głowy. Wiem że jest wcześniakiem i ma prawo być ciut wolniejszy , ale ja bym chciala żeby robił wszystko książkowo. Wiem że to nierealne bo nawet zdrowe dzieci idą swoim trybem , czego doswiadczyłam na przykladzie Tosi. Cóż matki mają schizę na punkcie dzieci, nawet przy drugim dziecku też.

DZIEŃ JAK CO DZIEŃ

Zima nas rozpieszcza w tym roku.Za oknem pięknie, biało,najbardziej cieszy się Tosia, bo weekendy są sankowe.  My z Olusiem wygrzewamy się w domku, trochę werandujemy przy oknie i wozimy samochodem jak jest potrzeba. Trochę za chłodno w -7 bysmy się wietrzyli. Po ostatniej chorobie mam trochę obawy przed spacerkami, ale jak temp podskoczy ciut to znów zaczniemy.. Olek leży koło mnie i drzemie. I tak płynie dzien za dniem , oby do wiosny......

wtorek, 15 stycznia 2013

TOSIA

Gdzie się podziała ta moja mała córeczka....
To już duża dziewczynka, która za chwile skończy 8 lat. Jeny jak ten czas ucieka. Ostatnio złapałam sie na tym , ze porównuję ją ciągle do małego Olka i większości rzeczy z okresu niemowlęctwa niestety nie pamiętam już. Mam nadzieję, ze to nie skleroza mnie dopadło, choć w moim wieku  może być to możliwe:)
Tosia od tego roku chodzi do szkoły i niestety ponieważ ja siedzę z młodym na "wsi" to wozi ja tata a zabiera babcia i potem z tata wracają do domu. Zatem czasu w tygodniu mamy niewiele dla siebie, jedynie późne popołudnia od 17 no i czasem środy do 11 jeżeli młody zdrowy i mogę ją zawieźć do szkoły.
Początki szkoły były średnio ciekawe. Akurat tydzień przed rozpoczęciem roku wylądowałam w szpitalu a 1 września urodziłam. Tak więc zabrakło mnie w ważnym dla mej córki momencie( co przeryczałam okrutnie) ale tata dzielnie mnie zastąpił i świetnie dali radę. Potem jazdy do Olka do szpitala , nowe środowisko dało o sobie znać.Ze spokojnej, ułożonej dziewczynki zrobił się niezły charakterek, który na szczęście powraca do stanu pierwotnego. Ogólnie Tocha ze szkoły zadowolona bo na 27 dzieci 21 dziewczynek w klasie więc bawić i szaleć się jest z kim. Początkowo były problemy z odrabianiem lekcji( bo mi sie nie chce, dlaczego musze) i średnie poczucie jaką ocenę dostane ( 4 czy 6 żadna różnica) Teraz już wie że 6 to super i naprawdę nieźle jej idzie , zwłaszcza angielski i matma. A tak moim zdaniem , to zadają b. dużo w szkole, dziecko siadając o 17 do lekcji kończy je po 19. Zwłaszcza Pani lubi zadawać dużo w środy gdy kończą o 15:30 a w czwartek na 8 rano. 2 strony w zeszycie, 4 strony w książce po 3-4 ćwiczenia na każdej, do tego wysłuchanie opowiadania i narysowanie obrazka.Najgorzej nienawidzi pisania literek bo trudno dziecku napisać np. 20 E identycznych a Pani sie czepia jak krzywo.Ale po woli wychodzimy na prosta , młoda stara się robić lekcje u babci więc mamy więcej czasu w domu dla siebie.
Obecnie jest na etapie "zbieram buźki wesołe na urodziny a Agatce" . Otóż spisalismy kontrakt jak nas trochę zaniepokoiło jej dziwne zachowanie (krzyczenie na nas, płacz, wrzask). 6 miesięcy zbiera wesołe buźki, jesli połowa bedzie wesołych ma urodziny w Agatce. Agatka to figloraj dla dzieci. I to ja motywuje niesamowicie , bo idzie jak burza , w grudniu tylko 1 smutna.
A tak okiem matki to dziecko mi sie zmienia, czasem nie wiem czy to dziecko czy jakas mała nastolatka. Grzywkę kazała sobie wyciąć, włosami zarzuca, maluje się (oczywiście w weekend dziecięcymi malowidłami), raz lubi Hello Kitty a raz Monster High. A i bardzo lubi pieniążki, ostatnio wygrała 4 w lotka 9183 zł) i ponoć zbiera na tableta:)
Reasumując:
Tosia- wygląd tatusia, charakterek mamusi.

Olek

Oluś to 4 miesięczny bobas. Właściwie powinien mieć 3 miesiące, ale trochę się pospieszył i w związku z tym zyskał miano wcześniaka, jako urodzony w 34 tyg ciąży.  A jak to z wcześniakiem bywa po 3 tyg mogliśmy dopiero zabrać go do domu. Najpierw zapalenie płuc , potem trening nauki jedzenia i wreszcie razem. Teraz leży koło mnie i miałam nadzieję, że śpi po długiej bitwie "nie zasnę na pewno mamo" okupionej morzem łez, cichaczem podgląda co robię. Jak na swoje 4 miesiące jest silnym chłopcem i w niczym nie przypomina wcześniaka. Pięknie siedzi, lekko podpierany , a podając mu swoje palce dźwiga się niesamowicie. Na brzuchu nie lubi leżeć, wkurza się niesamowicie. Zaczynają interesować go zabawki,stara się je złapać i czasem udaje mu się utrzymać w rączce. Uwielbia swoje rączki , trafia nimi już do buzi i delektuje się niesamowicie, wylewając przy tym potok śliny.Je właściwie nieregularnie, bo w dzień czasem co 2-4 godzin około 120 maminego mleka. Jak tylko się obudzi trzeba wstawiać mleko bo za chwilę wrzask niemiłosierny.  W nocy potrafi przespać 7 godzin. Karmie go swoim mlekiem ale odciągniętym do butelki, ponieważ tak uczy się jeść wcześniaki. Olo załapał jak jeść z piersi ale wkurzał się niesamowicie bo za wolno, bo za mało, więc zrezygnowałam , bo szybciej idzie butelką. Jak jest wyspany, najedzony i nie męczy go brzuszek to chłopak na medal, wesoły, gada, śmieje się, nawet sam się zajmie sobą. Nasz syn  ma 2 łóżeczka ale z żadnego nie korzysta.Chyba z wygodnictwa rodziców. Bo na początku jadł co  2-3 g w nocy i niestety nie chciał zasypiać 1-1,5 g walczyliśmy. Wygodniej było w łóżku kolo nas dać mu smoka i tak zostało do dziś niestety. ale nie wiem na jak długo bo Oluś wyczynia takie akrobacje od 2 tyg, że totalnie mam skopane plecy albo brzuch, a mąż dostaje głową w brzuch lub plecy, bo młody śpi na swojej podusi w poprzek.
Obecnie syn jest w fazie "dużo mi się odbija i trawię ekspresowo"
Niezależnie od tego czy odbije mu się po jedzeniu kilka razy potrafi mu sie po 2 godzinach też siarczyście odbić, załatwiając przy tym nasze sweterki, bluzeczki a nawet potrafi wlać mamie za stanik- taki spryciarz.
Trawienie od 2 tyg tez ekspresowe, słychać jak mu pracują jelita i jest plusk i mamy wszystko w pampersie.Czasem 8 razy na dobę po każdym karmieniu  a czasem tylko 2.Powiem szczerze że jestem w szoku bo do ukończenia 3 miesięcy Olek załatwiał się czasem raz na 4-7 dni,ale odkąd musiał wziąść antybiotyk wszystko się zmieniło, na lepsze?, na gorsze?. Tak więc przebieramy się kilka razy dziennie i pralka tez ma co robić.  Zapomniałabym , Olo jest na etapie nauki przez starszą siostrę. Pobiera regularne lekcje "Uczymy się trzymać grzechotkę" co już opanował, a teraz doskonali umiejętność "przełóż grzechotkę do drugiej rączki". Okiem obserwatora wygląda to niezwykle zabawnie, bo młody jak widzi Tosię to wpatrzony w nią jest jak w obraz i słucha z takim zainteresowaniem jak ona mówi do niego,że boki można zrywać
Reasumując:
Oluś- charakterek taty , wygląd mamy (tak stwierdziliśmy my rodzice). Musi mieć wszystko na już, na teraz.
Kochany nasz śmieszek, do zacałowania .

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Start

Po kilku latach po raz drugi zabieram się za pisanie bloga. Mam nadzieję ,że tym razem wpisy będą regularne (w miarę możliwości) bo czas ucieka a fajnie wrócić do przeszłych wydarzeń z życia mojego dziecka a teraz już dwójki dzieci.
Zatem...
Po 7 latach zostałam po raz drugi mamą, tym razem synka Olka. Oluś ma już skończone 4 miesiące . Siedzimy sobie w domu i rozkoszujemy się pięknymi widokami . A zima na wsi cudna....
 Tosia skończy w tym roku już 8 lat , jest już dużą dziewczynką . Chodzi do 1 klasy.Mam wrażenie, że to 8 lat jakoś dziwnie szybko mi uciekło, chciałoby się zatrzymać czas , ale niestety nie da się.