niedziela, 3 lutego 2013

ŻYCIE....

Nie wiem jak to jest , ale gdy moje dzieci rozbiera choróbsko mam jakieś dziwne przeczucia wcześniej, tak jakbym "wykrakała" im ta chorobę. Mówią, że jak matkę coś niepokoi u dziecka , to powinna iść do lekarza. Ponieważ przy Tosi panikowałam okrutnie, bo pierwsze dziecko, nieświadoma byłam, tak teraz przy Olku moja czujność została uśpiona przez co mam ogromnego kacora i pluję sobie w brodę. Będąc sama w śr u lekarki Olka ,zapomniałam powiedzieć jej że on tak stęka dziwnie, mój mąż oczywiście że to z wysiłku, sąsiadka potwierdziła że jej mały też tak ma. Zamiast się słuchać siebie, dałam się wyprowadzić w pole. Otóż Oluś ma zapalenie oskrzeli a kto wie czy nie płuc, to sapanie to nic innego jak duszność z powodu skurczu oskrzeli. Już w nocy zaczął kasłać a teraz rozkręcił się na dobre. Dobrze że lekarka przyjechała i zalekowała go, teraz modlę się aby to dalej nie poszło....bo źle się może skończyć. Tak więc po niecałym miesiącu 2 antybiotyk, a w sumie już 4 w życiu bo Olo urodził się z zap. płuc. Ryczeć mi się chce jak to piszę, bo już mam wizję chorowania Tosi z młodszych lat.Prawdopodobnie Tosia sprzedała mu grypę  i nic nie dała izolacja, wielkie gówno, zarażała już przed wykluciem,choć kichnęła kilka razy i miała chrypę i ja już coś czułam że z nią nie tak,ale jak zwykle jestem szurnięta i nadwrażliwa. Tak więc będę nadwrażliwa i szurnięta bo gdybym go w śr wzięła do lekarza to może nie cierpiałby tak jak teraz, męczy go kaszel okrutny i do tego ta duszność.Jestem wkurzona na maksa, najbardziej na to, że nie posłuchałam siebie. Stara matka ze mnie a głupia. Tosia do ferii już do szkoły ma nie iść, ferie w domu. Uroczo się zapowiada 3 tyg z 8 latką, która energia rozpiera, już nie wiem komu bardziej współczuć jej czy sobie. No i do tego chore niemowlę, któremu nie wiadomo jak ulżyć a do tego jeszcze trzeba faszerować lekami...Serce mi pęka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz