sobota, 2 lutego 2013

WIRUSISKO

No i Tosia znów coś przywlokła ze szkoły, chyba jakieś wisrusisko, poprzednim razem skończyło się to dla Olusia antybiotykiem, więc mam mega stresa bo mi to na jakieś grypsko wygląda. Tak więc Tosia u siebie w pokoju od piątku a Oluś u nas w sypialni , mało co wychodzą do salonu. Każde kichnięcie Olka stawia mnie na baczność. Zalekowałam Tosie ale okaże się czy skutecznie...... Daję od wtorku młodemu po woli warzywka, zaczęliśmy od dyni, teraz dołączyłam ziemniaczka i marchew. Myślałam , że mu trawienie tą dynią wyreguluje ale coś nie bardzo, a do tego mało mleko mu ciągle, więc chciałabym żeby po woli zastępować mu mleko stałymi posiłkami, ale nim do tego dojdziemy to jeszcze kawałek drogi przed nami. No i tak leci dzień za dniem, najpierw był mróz, sypało, więc  nie spacerowaliśmy a teraz topimy się w błocie....ech ta pogoda , oby do wiosny....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz