środa, 26 lutego 2014

GŁODOOOOOOOMOOOOR I ROZRABIAKA SŁODKI

Tak, tak to znów mój syn. Ten mały czlowiek może cały czas ruszać paszczą. Jeny, aż sie boję jak on podrośnie, zje nas chyba w całości. Rano mleko z kaszą, za godzine kanapka z wędlina , ogórkiem , picie czasem do tego jajo na parze. Po drzemce owoce- 1 bananik + jabłko, lub gruszka, kiwi + coś, do tego chrupki. Obiadek , zupa zawsze z mięsem w dużej ilości. Spanko.  Potem deserek- owoce, kisiel, ryż z jabłkiem, dojadanie chrupek, paluszków. Kolacyjka czyli znów kanapeczka i na popitke przed spaniem mleko. Dużo chyba tego. Ale średnio to po synu widać, przecież on nie siedzi, tylko biega a w najlepszym wypadku chodzi..
Byliśmy  na placu zabaw, więc mały biegał jak nakręcony, w te i z powrotem, wszystkiego dotknie, poliże, dojdzie, wlezie gdzie się da, na zjeżdżalnie największą nóżkami po ślizgu.
Aż się boje lata. Ostatnio na podwórku u nas wywrócił się na kostkę, obtarł caly nos, wygląda jak renifer Rudolf- twierdzi tak tata. Poszliśmy po Tosię na lodowisko, a on latal tam jak szalony, z chęcią by na lód wszedl:(((((( Synu co z Ciebie wyrośnie????? Ja się grzecznie pytam. A i na placu dotykal śrub, nawet powtarzał siuba, siuba

czwartek, 20 lutego 2014

DWOJE DZIECI

 Ale sie rozpisałam ostatnimi czasy.
Ponieważ bloga piszę ku pamięci ważnych wydarzeń z życia moich dzieci, coby mogły sobie kiedyś poczytać, tak więc nie bedę rozwodziła się zbytnio.
Zawsze marzyłam o 2 dzieci. Kiedy pojawiła się Tosia , byłam przeszczęśliwa. Chęć posiadania 2 potomka przyszła po około 2 latach, ale akurat mała zaczęła bardzo chorować, a potem przedszkole więc chorowała jeszcze bardziej. Wtedy tez trochę zmieniliśmy zdanie odnośnie posiadania 2 dziecka. Potem budowa, więc średnio, a potem stwierdziliśmy, że Tosia odchowana, kumata więc chyba maluch niepotrzebny.
Aczkolwiek po cichu powtarzałam ,że wychowanie dziecka w domu, gdzie nie trzeba z wózkiem chodzić po schodach , byłoby super.
No i stało się. Trochę nas to zaszokowało, nie powiem. Na dodatek wszyscy wymarzyliśmy sobie dziewczynkę a tu zonk chłopiec. Kurcze jakoś damy radę. Choć nie powiem, że ciężkie chwile mnie ominęły:(((
Teraz z perspektywy czasu powiem, że jest git. Późne macierzyństwo i spora różnica wieku 7 lat miedzy dziećmi super sprawa. Olo fajnie się chowa choć zdecydowanie inaczej chłopiec niż dziewczynka, ale w życiu wszystkiego trzeba spróbować. No i ta różnica wieku fajna sprawa, Tosia się nim zajmie, nakarmi, ponosi, powozi i nie jest tak absorbująca jak dziecko w młodszym wieku. Wszyscy kochamy Go ogromnie i nie wyobrażamy sobie życia bez Ola. Trochę nas odmłodził))))Wniósł nowe życie do naszego trochę starego, stabilnego.
Wiem, że to moje 2 i ostatnie dziecko i dlatego staram się zapamiętać wszystkie te chwile. Jestem chyba bardziej świadoma wszystkiego jak również tego co mnie czeka. Choć chorób boję się tak samo jak przy Tosi, ale wiem juz teraz że one kiedyś sie kończą i potem jest lepiej.
Cieszę się, że los trochę zdecydował za nas, że moje marzenie się spełniło. Czasem staram się , przypomnieć sobie jak wyglądalo życie nasze bez dzieci. Bylo fajnie, cicho, spokojnie, nic nie ograniczało żadnego wyjścia, można się było wyspać itp. Jednak na wszystko jest w życiu czas i pora. Nie wyobrażam sobie naszego domu bez Naszych dzieci . Kocham je najbardziej na świecie. Współczuje bardzo tym parom lub osobom , które nie mogą mieć dzieci. Nie doświadczą one w życiu tego ,co mnie jest dane.Chyba nie ma w życiu nic ważniejszego i piekniejszego. Dzieci to trochę taki sprawdzian z dorosłości:)))))))

środa, 19 lutego 2014

INTEGRACJA DZIECIĘCA

Dziś odwiedziliśmy z Olem bliźniaki, z którymi syn spędził pierwsze 2 tygodnie swego wcześniaczego życia w szpitalu. O jeny jakie to bobki były, one po 1,200 żywej wagi, Olo 2300-kolos przy nich. A teraz , różnice niewielkie. Olo kilo cięższy, ciut wyższy, no i więcej gadajacy, one zaś włosiate bardziej. Mój syn przy nich to łysOlek..
Integracja w takowym wieku polega na tym, kto weźmie pierwszy zabawkę lub inny ciekawy przedmiot ten nie odda za żadne skarby, chyba że mu wyrwą to ryczy w niebogłosy jak Olo.
Olo wpadł do obcej chałupy , rozejrzał się i rzekł:
"kabi nie ma, pu nie ma"- kabli nie ma, pilota nie ma cóż za dom, wszystko pochowali, nuda, czym się będę bawił. Jakoś dal rade 2 godziny, zaglądał nawet do sypialni jak bliźniaki usypiały. Nie bał się iścć sam. Na każdym zdjęciu widział Tosię , chętnie robił pa,pa, citał i gadał sporo. Zdziwiony był, że dzieci plują przy jedzeniu i nie chcą jeść, on by im tam pokazał jak miski opróżnić:)))))

Także, ten- tego synu,pierwsze spotkanie równolatków zaliczone, że tak powiem na PLUSA. Dumna matka z Ciebie.....

DOPISEK
Żeby nie było synu , że nigdzie nie chodzisz do dzieci. To przypomnę jak byłeś u sąsiadów na sylwestra, gdzie 2 dzieci w twoim wieku była. Wpadłeś i pędem do telewizora i czego tam jeszcze stało (wzmacniacz i jakieś cuda) rozregulowałeś im wszystko w 3 minuty, żadnego programu nie było ani dźwieku. Obciach jak diabli. Sąsiedzi w szoku bo ich syn ma już ten  etap za sobą. Jakoś doszli w końcu do ładu..... i do siebie :) A i jeszcze jako najmłodszy z ekipy pokazałeś wszystkim jak się bączka puszcza -takiego starego typu, którego 1 raz na oczy widziałeś. Tato twój mówi, ze tamci łącznie z Tosią to " ciapaki" ,pokazałeś im klasę. Będą z Ciebie ludzie....

wtorek, 18 lutego 2014

SZPERACZ WKRACZA PO RAZ KOLEJNY DO AKCJI......

Tak, tak niestety znów Olo. Zauważyłam , że ma fazy i dni na pewne rzeczy, niestety te niewskazane
( otwieranie  szafek, kabelki, wywalanie, tłuczenie)
Otóż wczoraj wymontowaliśmy klamkę z szafki kuchennej od drzwiczek barkowych, które są ponad wysokością głowy Olka i ciężko mu je ręką dosięgnąć, jednak daje rade. Tam trzymam niestety leki.....Od soboty walczyliśmy, tłumaczyłam a on rykiem się zanosił jak nie pozwalałam otwierać. Więc koniec. Ciekawe kiedy podpatrzy że można ja otworzyć od dołu.
Dziś był szczyt szczytów w psoceniu a jest 11:00 rano, boje się co będzie dalej , więc zaraz się ewakuuję do mamy.
Zdążyłam przelać zagotowane mleko do słoika (było już zimne) położyłam na ściereczce na blacie. Olo myk pociagnął ściereczką , wszystko się wylało, potłukło, poleciało pod szafki. Miałam nerwa , że szok, 7 rano, kawa stygnie a tu kilo sprzątania. Cóż wina moja. Ogarnęłam bajzel, wstawiam pranie, amba pralka nie chodzi. Na wyświetlaczu kluczyk. HURRRRA synu znalazł blokadę pralki po 3 latach jej posiadania. Tylko co teraz....Dobrze że jest internet.
 Wczoraj stwierdzlismy z mężem, że nasz Tosia w wieku Ola a nawet chyba teraz nie jest tak sprawna fizycznie jak On. Chcieliśmy pooglądać jednym okiem skoki narciarskie. Wiec pomysłowa ja przytargałam konika  bujanego dla Ola. A on myk, myk i na koniku stał a do tego bez trzymanki, no nie.Oprócz tego rewelacyjnie trenuje stanie na głowie. A do tego ida mu wszystkie 3 na raz i tak dziwnie zaciska zęby, z taką siłą, złością. Mąż mówi wtedy :Ma minę zaciętego wieśniaka....." Ja tłumaczę zębami , ale niestety często zaciska szczękę tak jakby chciał rozładować energię, najczęściej wtedy próbuje ugryźć kogoś z nas lub nasze skórzane meble:((((
Ja matka pedagog zastanawiam się czym go zainteresować, lecz niestety wciąż przegrywam z garami, pokrywkami no i kablami niestety.Wszystko jest na sekunde, a potem psucie.
A jak z nim pójdę w obce, nieznane miejsce to nie to samo dziecko. Spokojniutki jak baranek, na krok nie odejdzie i tylko mama mama.
 Ktoś by powiedział, że ja to wszystko zmyśliłam. Niestety mój syn nosi nazwisko po swoim ojcu a to do czegoś zobowiązuje i niekoniecznie do czegoś dobrego. Aż sie po opowieściach teściowej boję co będzie dalej.



wtorek, 11 lutego 2014

GADUŁA

Olo cały czas doskonali mowę. Jest superowy, normalnie można z nim dogadac się.

O: Ama, ama bamama
Ja: Synku będziesz jadł banana?
O: bamama, bamama

Olo zjadł i woła
O: kiii
JA: Synku kiwi chcesz?
O: kiiiiiiiii

Olo wstal i dochodzi do piekarnika i woła
O: ciasio
Ja: Ciasto chcesz synku?
O: ciasio, ciasio

O: Juja
Ja: Gdzie jest synku Jula?
O: babiii(U babci)
Ja: Gdzie jest Tosia?
O: brum, brum
Ja : z kim?
O: tatą

Olo wyciąga stolik z książeczkami
Ja: Synku , po co to wyciagasz
O: CITAM
Ja: zamurowało mnie

Olo fajnie mówi TO Sia  i pokazuje ja na zdjęciach, na pulpicie komputera:)

sobota, 1 lutego 2014

SŁOWNIK PÓLTORAROCZNIAKA

Tak żebym nie zapomniała jak przy Tosi, będę regularnie uzupełniała

mama, mamo
tata, tato
baba
dziadzia
brum, brum
To sia ( 2 razy więcej nie chce)
KU ba ( 2 razy więcej nie chce)
tam
nie ma
chrum chrum
mamo chrum
ti, ti- coś piszczy trzeba wyłączyć-pralka, zmywarka
kijek (serio ) powtarza co się do niego mówi ale zazwyczaj raz a potem nie chce
juba-zupa
e dida- smoczek , z lekka po angielsku, wyrzuca  koło siebie i wrzeszczy e dida
pu-pilot, co dzień po przebudzeniu ściąga pilota z okna
sza(szafa)
oku (odkurzacz)
kabe (kabel),
pi (picie)
oko
ucho
jajo- jabłko
bu- buty, butelka, brudne
pupa
dupa
sisi
bam- upadło, rzuciłem
ama ,ama- jeść
kawa
dom
ciasio- ciasto

MARZEC
siu siu
mucha
Tosia
Masio-Maks
Josia-Zosia
pusia- podusia, paluszek do jedzenia
siuba- śruba
nie cie
titam- czytam
mesio- mleko
kibi- kiwi
bamam- banan
buju- zjeżdżalnia
pruk-pryk
ziupa- zupa
kapa- czapka
buty
di-drzwi
a kuku
koko-kurka
Pins- Prins pies sąsiadów
pici- picie
baja-bajka
oghu-ogórek
Josia- Zosia
cheba-chleb
mogę- np kopnąć cię rano w łóżku :)))
mesio- mleko
pici
jupa-zupa