Kocham moje dzieci , jednak są takie dni, żeeeeee i tak je kocham.
Mały synu wykończysz swoją matkę i nie tylko mnie. Dajesz czadu równo, Ty żywiole mały.
Nie chodzisz- biegasz
Na dworzu nie usiądziesz w piasku-tylko się na nim kładziesz
Jesteś twardzielem, wywrócisz się 20 razy, wstaniesz, otrzepiesz i idziesz, bez płaczu, skarg i żalu.A jak Cię zaboli to smoczek i spokój. Sypiesz piaskiem sobie po oczach. Po każdym spacerze ubrania do prania a Ty do kąpieli.
Najchętniej stałbyś przy bramie i ja otwierał i zamykał- ciężki kawał metalu.
Uciekasz, chodzisz swoimi ścieżkami, wyjdziesz furtką , pójdziesz na pole do sąsiada nie oglądając się nawet na mnie. Żadne prośby, groźby, krzyk-nie działają. Masz swój cel i do niego uparcie dążysz, nie zważając na nikogo i na nic.
Ostatnio wysypałeś klocki w sypialni, prosiłam kilka razy abyś posprzątał, włożyłeś kilka i już. W końcu postraszyłam Cię, że zostawię samego i zamknę drzwi. W ogóle Cię to nie wzruszyło. Wchodzę do pokoju po chwili ciszy i zamknięciu drzwi a Ty mały z pilotem leżysz na łóżeczku , z szelmowskim uśmieszkiem. W końcu dopięłam swego i klocki sprzątnąłęś UFFFFFF.
Tosiu córko moja zbuntowana, niech Ci wreszcie etap uporu minie, wróć taką jaka byłaś 2 lata temu.
Ale i tak byłaś cudnym maluchem w wieku Ola. Usiadłaś, zajęłąś się czymś, sama nie odeszłaś na krok, nie biegałaś- pięknie za rączkę chodziłaś- CUD , MIÓD I ORZESZKI.
Ja wiem, że ponarzekała, ale czasem są własnie takie dnie ŻEEEEEEEEEE..........
Czekam na te lepsze, najlepsze.....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz