niedziela, 14 września 2014

WRZESIEŃ

Zaczełam prace i zaczęlismy chorowanie. Tak, tak z 20 dzieci w grupie została mi 8. Dziwne????? Nie, rzeczywistośc. Albo cuś przytargalam, albo z powietrza młody ściągnął, bo tego w pracy u mnie nie ma jeszcze. Miks wirusowy, duet: sraczka z gorączka 40 stopni cięzko zbijalną ( co zjem to oddam w podobnej konsystencji) i leci mi gil po pachy. To Olo. Tosia ma gila 2 tyd pewnie nim zaraziła brata, a matka ma gila 2 dzień, pewnie od dzieci, może swoich a moze nie swoich, ojciec na razie nie ma nic z tego co mamy my.Uff oby do wiosny. Najgorsza była nocka kiedy Ola mordowala 40 stopniowa temp, wyskakujaca po lekach co 2 g, aż na pogotowie dzwonilam, a potem rano ruszyłam do roboty, taka niewyspana:) aż sie sama sobie dziwie ,że dałam radę.

Gadamy
 Olo nie może jeść surowych rzeczy przy chorobie i innych cięzkostrawnych
O: Kulwa jajo chcem, :)))))zabrzmiało to jak , matka jak nie dasz to pożalujesz

Minął 1 tyd z nianią, średni jak na moje oko bez szału. 1 dnia został chetnie a 2 wiedzial juz z czym to się je i chcial do babci. Chodził smutny i pytał, mama, tata, Tosia. Nie placze ale serce mi peka że nie siedzi ze mną:( tylko z obcą osobą lub chociaż z babcia.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz